Subiektywnie o filmach latynoskich
Pomysł na scenariusz „Gorzkiego mleka” wziął się książki, na którą Llosa natknęła się kończąc pracę nad „Madeinusą”. „Entre projimos”, autorstwa amerykańskiej antropolożki Kimberly Theidon, mówi o syndromie „przestraszonej piersi”, który dotknął wiele kobiet zgwałconych w czasie wojny domowej w latach 80. i 90. w Peru. Po tych traumatycznych czasach kobiety zaczęły mówić o swoim strachu o dzieci urodzone w tamtym okresie. Bały się, że w jakiś sposób będą one poszkodowane przez smutek i cierpienie jakiego one same doświadczyły. Dlatego, można powiedzieć, że "Gorzkie mleko" jest filmem ukazującym wpływ historii na ludzkie życie, o tym jak trudno jest pogodzić się z bólem, skomplikowaną przeszłością, które z jednej strony nas przytłaczają, ale z drugiej definiują jako ludzi.
Mimo drastycznego tematu, Llosa w swoim filmie daleka jest od pokazywania przejawów agresji. Temat przemocy seksualnej sam w sobie jest tak brutalny, dlatego reżyserka w "Gorzkim mleku" pozostawiła wizualne okropieństwa poza ekranem. Jednak emocjonalny horror, który przeżywa główna bohaterka Fausta oraz jej matka, daje się odczuć widzowi. Niezwykle interesujący jest też sposób ukazania tego, jak wojna, już po zakończeniu, trwa w ludziach, generacja po generacji. Jednak Claudia Lllosa nie zostawia nas i swoich bohaterów w poczuciu beznadziei. Udowadnia, że wspólnota doświadczeń może być też płaszczyzną, na której udaje się rozpocząć proces gojenia ran.